środa, 19 listopada 2014

Paroksyzm

Jeżeli to ludzie ustalają konwencje życiowe i to oni nadają własnego sens rzeczom i zdarzeniom, to czy nie żyjemy w lekkim błędzie? Skoro dla jednych pewne rzeczy są smutne i patetyczne, a dla drugich śmieszne i groteskowe, to które rozumowanie jest prawdziwe? Prawdziwe jest rozumowanie większości... Jeżeli nie uważasz tak jak inni, to jesteś dziwakiem... Lub hipsterem, ale to zupełnie inny temat. Okey, idąc dalej moim tokiem myślenia, to czy nie popełniliśmy błędu karygodnego, wręcz kardynalnego, gdy stwierdziliśmy, że narodziny to jeden z najszczęśliwszych dni w naszym życiu? Może jest odwrotnie. Narodziny to kara, musimy męczyć się na ziemi, uporać się z problemami i umrzeć, żeby zaznać spokoju. Trzeba przyznać, że to dosyć prawdopodobna wizja. Tylko pytanie co z samobójcami, którzy "idą na skróty"? O co w tym wszystkim chodzi...

Poznajcie moje krasomówstwo i nie wpadnijcie w konfuzję... Ciężko, nie?
Teraz coś z innej beczki. Czy nie nudzi was uczestnictwo w tym teatrze, który nazywamy potocznie codziennością? Zastanawianie się, czy dzisiaj udawać szczęśliwego, czy może smutnego... Jaki kostium założyć, szkoła inny, dom - szybka zmiana, spotkanie z przyjacielem i znów nowy ubiór, teraz samotny wieczór i nowa szata..... Każda sytuacja, to inny bohater, którego musimy odgrywać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz