wtorek, 29 września 2015

Pamiętasz?

Pamiętasz dzieciństwo, czasy, kiedy nie musiałeś spożywać tabletek uspokajających, aby pójść spać? Całe dnie spędzało się na dworzu, przez głowę nie przechodziła myśl, żeby iść do łóżka, bez kitu. Teraz? Wielu ludzi z tego okresu już z nami nie ma, nie wytrzymali presji, życie ich zabiło, sprawiło, że odeszli. Chcielibyście się cofnąć w czasie? Ja nie, wiedząc, ile złego mnie czeka, a już aktualnie go przeżyłem, wolę się nie cofać, ciągle do przodu. Lepiej złe chwile mieć za sobą niż przed, zaufajcie,

Nasrał na was kiedyś gołąb? Na mnie perfidnie, kiedy kiedyś czekałem sobie w biały dzień na przystanku aż nadjedzie mój środek transportu. A tu taki malutki Dżordż siada na parapecie i ciśnie stolec, wprost na moją bluzę. Poczułem tylko delikatne uderzenie w okolicach ramienia, przez bawełnianą tkaninę, z której wyprodukowano moje okrycie wierzchne. Ogromne wzburzenie pojawiło się na mojej twarzy, gdy zorientowałem się, co właśnie się stało, sheet. Musiałem zdjąć bluzę, kiedy na dworze wszyscy przechadzali się w kurtkach. Pewnie dziwił ich mój wygląd, kiedy w taki mróz stałem w samym podkoszulku, bo tylko to miałem na sobie, hehe, poświęcenie.

Innym razem bardzo szybkim marszem zmierzałem do toalety, chyba szkolnej, nie pamiętam, ale to nieistotne. Wbijam to kibla, do kabiny, już prawie zaczynam oddawać urynę, aż słyszę, że ktoś jest obok w kabinie. W myślach: "kurde, przecież pierwszy nie zacznę". Długo czekałem, ale z drugiej strony nic, ani malutkiej kropli nie słyszałem. Mówię sobie - raz się żyje, po czym wypuściłem złoty wodospad w kierunku muszli. Takie sytuacje są irytujące, są ludzie w kiblu i panuje cisza, dlaczego? Ciekawym rozwiązaniem jest puszczenie radia, w Kauflandzie tak jest, bardzo mnie to cieszy, mają u mnie okejkę. Kiedy jednak natykam się na takie prymitywne toalety, to sam sobie stwarzam coś na wzór radia... Spuszczam ciąglę wodę.

środa, 23 września 2015

Idealna

Każdy z was chciałbym mieć osobę, dla której każdego ranka otwiera oczy. Po długiej nocy, budzisz się i wiesz, że jest obok albo trochę dalej drugi człowiek, kobieta, ideał. Piękność, z którą spędziłeś dużo czasu i żyjesz z faktem, że jeszcze ogrom innych sytuacji spędzonych razem was czeka, po prostu coś pięknego. Księżniczka, w obronie której skoczyłbyś do gardła każdemu, bez zastanowienia i chwili zawachania. I wiele innych... Ja taką osobę mam, swoją damę!

Wiecie jak wygląda mój Skarb? To najpiękniejsza kobieta we wszechświecie, chociaż wszechświat? Co to jest... Malutki obszar. Ona jest najpiękniejszą kobietą wszędzie, tak bardzo wszędzie, że bardziej się nie da, najwszędziej! Moja bogini piękna! Szukając jej w słowniku synonimów, to obok znajdziesz słowo idealny. Po prostu ciężko mówić mi o Niej, nie umiem dobrać słów, jest za dobra. Dzięki niej wiem, co znaczy miłość, hmmm, czuję to! Dla niej bije me serce, tylko i wyłącznie.

Nawet najczarniejsze myśli odsuwają się w cień, gdy czuję, że jest blisko. Działa na mnie jak lek, lek na szczęście. Moja miłość do niej jest jak choroba, choroba przewlekła! Choroba, której każdy może pozazdrościć.

Fajnie wyrywa się zdania z kontekstu, a spójność tekstu to mit.
Zapytacie czego chcę? Niczego, mam wszystko, mam ją.

wtorek, 15 września 2015

Eskrecja

Przepraszam za długą przerwę spowodowaną... Kogo to obchodzi? Po prostu nie chciało (czyt. nie miałem czasu przez pracę itp.) mi się nic pisać. Chociaż nie chciało, to może zbyt ostre określenie, raczej nie potrafiłem się przełamać i przyjść do klawiatury, czy też ekranu dotykowego, jak kto woli.

Dużo się działo, bardzo, ale nikt nie ma ochoty czytać o moim życiu. Zgodnie z sentencją: "Swoje życie mam w dupie, a co dopiero twoje". Zauważyłem, że stres potrafi unieszkodliwić, zatrzymać organizm. Czasem aż za mocno. Czy ja wyrywam myśli z kontekstu i ich nie potrafię dokończyć?

Dosyć często mam szansę zobaczyć na ulicach ciekawe zjawisko, mianowicie obojętność, a może raczej wstydliwość ludzi, kiedy widzą kogoś znajomego. Ile razy zdarzyło mi się patrzeć na znajomego w celu przywitania się, a ten odwracał głowę, kilka razy machałem, a inni nie odmachiwali, ale przegryw. O co z tym chodzi? Może mnie nie lubią. Też czasem kogoś unikam, jednak gorzej, gdy ta osoba ignorowana woła do ciebie i chce się przywitać, wtedy to już nie przegryw, to dwa przegrywy. Holy sheet. Raz perfidnie odwróciłem wzrok, kiedy zobaczyłem w oddali nauczycielkę, która kiedyś mnie uczyła, notabene także była moją wychowawczynią. Notabene? Ale ja jestem mądry, takie naukowe słowa, hehe.