czwartek, 25 grudnia 2014

Vae victis

Ostatnimi czasy przygasł mój święty ogień, a Nike rzadko przekracza próg mego domu. Czego się spodziewać po sceptycznie nastawionym malkontencie, którego uszy nigdy z wężem styczności nie miały, jednak niepowodzenie wywróży zawsze.
Codziennie czuję, jak ktoś staje mi na piętę... Moją? Nie, Achillesową. Również kostium nie pozwala bym zbierał laury, a wiedziałem, żeby garderoby od Dejaniry nie brać. Dla mnie ludzie są jak chodzące puszki Pandory, a każdy ich wzrok w moim kierunku jak wzrok Argusa - Argus? Nie, to nie to piwo z Biedronki. Chciałbym, żeby każdy zawisł, jednak to każdy z osobna wisi na mnie niczym miecz, miecz Damoklesa. Ciężko rozplątać ten życiowy węzeł gordyjski, niby składa się z kilku maleńkich nici, które przeciąć to czyn błahy, jednak muszę mieć się na baczności, aby nici Mojry nie przerwać. Kości zostały rzucone, Rubikon przekroczony? U mnie to codzienność... Odpowiedź troszkę pytyjska, rozumiem, jednak taka prawda... Goła. Ups, przepraszam, naga. To nie to samo? Nieważne, ważne czemu uszy mam ludzkie, a nie ośle, ehh. Spokój, w furię wpaść nie mogę, przecież w telewizji Igrzyska śmierci.

Czasem czuję się jak delficka wyrocznia, ale niszczę te uczucia, gdyż pępkiem świata być nie mam ochoty. Co za bzdury wypisuję... Zaschło mi w gardle, pora napić się wody, najlepiej letejskiej. Mojej pracy raczej tytaniczną nie nazwę, dlatego też na Parnas wycieczki nie mam w planach. Gdy wrócę na tarczy, nie chcę odrodzić się jak Feniks, bo po co? Życie opiera się na napełnianiu portfela, który wreszcie staje się beczką... Danaidy wiedzą o co chodzi i raczej w homerycki śmiech po przeczytaniu tego nie wpadną. Chcę czegoś, czego nie można tutaj dostać, ogrodu Hesperyd, a dostaję zaledwie ogródek Adonisa, dlatego też wpadam w Tantalowe męki. Argh.

Jestem wizjonerem, mam wizję, chwila, teraz jestem Kasandrą i nic wesołego do powiedzenia nie mam. Siedzę teraz w swoim pokoju, a raczej stajni, chociaż matka na imię Augiasz mi nie dała. Chcę wyjść na zewnątrz, ale widzę tylko labirynt, poszukam nici, fiasko, z moich planów nici, Ariadno, gdzie jesteś?
Inni szukają tylko złota, dla mnie złotym, ale runem byłby róg Amaltei. Maszynka do druku pieniędzy? Hehe. Dawno temu ludzie cieszyli się, że wynaleźli koło, niepotrzebnie, ponieważ teraz to nasze życie jest kołem, na którym widnieje napis "Made by Ixion". Nigdy nie lubiłem jeździć konno, a teraz konia dosiadam, czy może raczej Pegaza. Dobra, koniec, dosyć siedzenia w domu, wyjdę na polę, ale czy elizejskie? To może później, bo mama woła, abym na dół zszedł, a uważać trzeba, bo za nisko zejdę, a w Hadesie zasięgu ponoć nie ma.

wtorek, 16 grudnia 2014

Weltschmerz

Jak strasznie irytujący jest fakt, że jeden czyn może zaważyć na całej naszej przyszłości. Jeden błędny krok, niewłaściwe słowo i wszystko się kończy. Każdy moment, kiedy wybieramy jedną z opcji, te inne umierają. Tworzymy w ten sposób historię. Ale to głupie.

Wychodząc z domu czuję się, jakbym opuszczał pewien świat i wchodził do innego. Zmienia się bohater. Zmienia się jego charakter. Oportunizm. To, że nie zabijesz człowieka stojącego obok na przystanku, to tylko i wyłącznie twój wybór. Nie wiadomo, kiedy komuś odbije i rzuci się w twoim kierunku. Ludzie mają działać jak maszyny, każdy kto się tego nie trzyma jest inny, trzeba go odizolować.

Mam dosyć pisania na tym blogu, codziennie robienie tego samego, działania według określonych reguł. Dosyć, starczy tego. Chcę czegoś nowego, czegoś, co jeszcze nie powstało. Chcę zapoczątkować nową ideę, nurt filozoficzny. Jednak ciągle nie wiem, czy ktoś mnie już nie ubiegł. Dlaczego to takie trudne? Słucham codziennie tej samej muzyki, to już zaczyna mnie nie wkurzać, ale wprawiać w frustrację. Chora codzienność. Chora codzienność? Ale to nudne i oklepane... To całe narzekanie, sceptyczne nastawienie. Każdy chce być super odmieńcem. Przecież to takie fajne.
Nienawidzić całego świata, gardzić ludźmi, robić nienormalne rzeczy, teraz to modne. Narzekanie jest trendy. Dlaczego moimi odbiorcami są ludzie? Ehh...

Świadomość tego, że kiedyś się zestarzeję... Umrę. Nie chcę nic po sobie zostawić. Nie chcę. To nie ma sensu. Może ma sens... Czym jest ten poszukiwany sens? Etymologia słowa sens? Przepraszam, nie znam.

Okres świąt tylko podsyca moje myśli. Robię coś czego nie chcę, bo inni to robią. Nic już nie jest jak powinno. Muzyka musi być coraz bardziej agresywna, inaczej mnie nadzwyczajnie zanudzi.

Patrzę na te wypociny i nie radzę tego nikomu czytać. Nic wam to nie da.

sobota, 13 grudnia 2014

Frazes

Dzieci. Dzieci są dziwne, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Są ludźmi, ale jeszcze nie zepsutymi, jednak wszystko do czasu. Do czasu, kiedy do ich małych głów zostaną wtłoczone bzdury, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Jak się mają zachowywać, czego mają nie robić, co mówić. Społeczeństwo nadało temu zjawisku bardzo śmieszną nazwę - wychowanie. Stworzyło nawet specjalne placówki, które mają pomagać w procesie edukacji. Ekspansja ciemnoty.

Nie rozumiem jednego. Od urodzenia każdy mi wmawia, że pieniądze to nie wszystko, a potem dodaje, że jak nie będę się uczył, to nie znajdę pracy, co w rezultacie nie da mi pieniędzy. Ambisentencja?

Czy wszystkie zwierzęta, owady, bakterie potrafią poznać prawdziwe szczęście? Przecież one nie myślą, tak jak my, teoretycznie. Przecież to nasz mózg jest naszym ratunkiem i pogrążeniem jednocześnie. Czasami naprawdę czuję się jak bohater tragiczny. Nieważne co zrobimy, co powiemy, jak się zachowamy, i tak na końcu jest śmierć. Ale to jest głupie. Nie wiemy po co żyjemy, a nadal to robimy. Czy może być coś gorszego niż to? To jak wejść do świata gry, ale nie wiedzieć, co należy robić, żeby ją ukończyć, w rezultacie robić to, co daje frajdę. Przykre.

niedziela, 7 grudnia 2014

Chandra

Otwarta biała karta przede mną, wskaźnik miga, w tle muzyka, w głowie natłok myśli, co tu począć? Nie wiem co napisać... Nie chodzi o brak weny, a raczej bezsens pisania. Nie widzę w tym już za bardzo sensu. Gdzie chęć posiadania bloga? Ja coś piszę, wy to czytacie. Wszystko w porządku, ale po co to? Przecież można robić ogrom innych rzeczy. Czuję brak czasu, ale tak naprawdę mam go bardzo dużo... Często go marnuję, a może całe życie to marnowanie czasu? Nie jestem aż takim myślicielem, żeby dociec tej jakże intrygującej odpowiedzi.

Chwila zwątpienia? Ta chwila jakoś zbyt często mnie nawiedza. Wątpię, więc myślę, myślę, więc jestem, tego chyba nie można podważyć.

Dziwne to, kiedy zamykasz szafkę, sprawdzasz czy jest zamknięta, odchodzisz parę metrów, wracasz, znów sprawdzasz, już odchodzisz, jeszcze raz dla pewności weryfikujesz zamknięcie, idziesz i w głowie nadal jest pełno myśli czy zamknąłeś szafkę. Przecież to głupie. Zapominam ten moment, kiedy zamykam drzwi, muszę kilkanaście razy sprawdzić, czy je zamknąłem. Nie wiem w zasadzie po co, skoro i tak potem ciągle się udręczam, że pewnie ich nie zamknąłem.

Jadąc autobusem czytam jakieś słowa, przypadkowe, dzielę je na sylaby, szukam rymów, liczę litery... Co jest ze mną nie tak? Zanim zasypiam po głowie chodzą mi wizje stworzenia jakichś urządzeń. Silnika, silnika na parę, zawsze chciałem taki zbudować, ale po co to piszę, przecież każdy o tym marzy... Pra.. Prawda?

Powiedz na mnie, że jestem dziwny, no powiedz. Jestem sobą.

czwartek, 4 grudnia 2014

Alienacja

Za dużo negatywnych emocji na co dzień, dlaczego tak jest? Nie, nie warto zadawać znowu tych pytań, na które odpowiedziami są truizmy, po prostu nie ma sensu. Zaczyna mnie to po prostu nudzić. Tak jak nudzi mnie, a raczej irytuje to, kiedy ktoś oznajmia by czegoś nie robić, ponieważ to jest nieodpowiednie, a sam tak robi. Świetnie. Kiedy ostrzega cię o zakładaniu prezerwatyw osoba, która jest w ciąży. Coś tu nie gra, nie da się tego pojąć, co więcej, to niemoralne. Skandal.

Nie mam zielonego pojęcia czemu w naszych głowach odchody i wszystko, co z nimi związane, kojarzy nam się bardzo negatywnie. Skąd to pejoraktywne naładowanie? Nie wiem, ale wiem, że to właśnie kupa świadczy o tym, że wszyscy jesteśmy tacy sami, taka sama wartość, zginiemy. Nachodzi mnie aktualnie pewna myśl, skoro uczniowie Jezusa spożywali teoretycznie jego ciało, to czy później nim sr... Hoola, nie zapędzajmy się, nie chcę trafić do piekła, nie chcę mieć pecha, boję się. Zostanie mi odpuszczone? Ludzie, którzy chodzą się spowiadać, to trochę takie zasrane toalety, a ksiądz działa jak spłuczka, pozdrawiam.

Zagadka jest tak naprawdę większa. Gówno jest ciekawe, a wiecie dlaczego? Nie wiem, tak po prostu, a może dlatego, że wielu osobom kojarzy się z prostactwem, niekulturalnością.. a może wręcz przeciwnie powinno się kojarzyć? Już widzę arystokrację i dialogi pomiędzy nimi:
- Kopę lat Mefistofelesie, czy sprawa gówna obrała odpowiedni azymut?
- Niestety, ale mamy zastój, hydraulik wykazał się indolencją i brakiem wysublimowania.

Zaśmiane.