niedziela, 11 stycznia 2015

Eksterioryzacja

Teraz wszystko ma sens, poszczególne fakty układają się w ciąg następstw. Świat nabiera kolorów, kolorów śmierci. Nie dziwię się samobójcom, że odbierają sobie niby najcenniejszą rzecz na świecie - własne życie, skoro nawet Bóg wolał, aby jego syn został zabity, bo w tym świecie raczej nic wesołego by go nie czekało. Ciężko jest wyjść na prosto, ukształtować twardy fundament pod swoimi nogami, jeżeli na miejsce jednego rozwiązanego problemu pojawiają się trzy nowe, niby takie głowy hydry. Starczy tej mitologii. Ciężko pisać o czymś, czego się nie czytało, hehe. Mam dopiero osiemnaście wiosen (no może nie całkiem), a czuję się, jakbym odliczał ostatnie dni do śmierci. Lubię zasypiać, co też już coraz częściej przychodzi mi z trudem, ale kiedy już po monotonnej udręce wreszcie zasnę, to nie chcę wstawać. Nie widzę celu na wstanie z łóżka. Powiecie, że to błahy problem, może i tak, ale co zrobić. Niektórzy nie mają nawet łóżka, więc chyba powinienem się cieszyć z tego, co mam. Chyba.

Nie wiem, czy jestem gotowy na to, co mnie czeka. Kiedy ktoś mówi mi, że jestem młody i jeszcze całe życie przede mną, to nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać, naprawdę. Bo jeżeli na mojej drodze jeszcze ogrom stresu, masa niepowodzeń, to co? Kiedy byłem młodszy, to nie byłem normalny, właściwie teraz też nie jestem... Ale nie o to chodzi. Adolescencja - życie wydaje się lepsze, ponieważ wtedy w naszym jeszcze niezaśmieconym umyśle nie ma zbędnych treści. Nie wspominam jakoś pozytywnie tych szczenięcych lat, w ogóle żadnych dobrze nie wspominam.

Życie jest piękne? Polecam to zdanie między bajki włożyć...
Fajna puenta, co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz